Menu

wtorek, 16 sierpnia 2016

Charakter - Pom Pi Poo

Ogólnie: Pompi to kochany kucyk. Jest bardzo spokojny i opanowany. Kiedyś, przez złe traktowanie, ciężko było chociaż do niego podejść, ale teraz to zupełnie inny kucyk, kochany dzieciaczek i misiek nieubłagany. To trochę kuc-profesor a trochę petarda wesołości. Ciężko stwierdzić czym jest bardziej i on sam chyba tego nie wie. Wie za to, że lubi zabawę i treningi, więc to się bardzo liczy.

Wobec załogi: Kiedyś nienawidził ludzi, ale te czasy się skończyły. Lubi być głaskany, ale bez przesady. Rozsądne ilości pieszczot są dla niego najlepsze. I przede wszystkim delikatnie! Nie można go tarmosić i tłamsić jak Pardona, bo koń zeświruje na twoich oczach. Delikatne okazywanie czułości traktuje jak najlepszą nagrodę. Najbardziej lubi dorosłą część załogi i jeźdźców nas odwiedzających. Niestety do dzieci ma ciągły uraz, którego nie sposób wyleczyć. Jedynym wyjątkiem jest Micky. O tak, te istotki skradły sobie nawzajem serca. Na podstawie ich przygód można by pisać książki o dziewczynce i jej kucyku. Choć Mackenzie woli dosiadać wielkich folblutów, zawsze znajdzie czas dla ukochanego Pompiego. Stali się nierozłączni.

Wobec obcych: Nie lubi nieznanego. To pewnie przez to, ile razy zmieniał dom. Nowi ludzie najczęściej kojarzą mu się ze zmianą właściciela. Spotykając na jeździe nieznanego człowieka, od razu się spina i wpada w panikę, przez co trzeba go długo uspokajać. Nienawidzi zmian i nie cierpi witać nowych przybyszów. Najczęściej nawet nie pozwolimy się zbliżać. A z nowymi pracownikami zaznajamiamy go bardzo powoli, żeby nie myślał, że znów zmienia dom. Najgorsze są nieznane dzieci. Przy nich nie panikuje, przy nich wpada w agresję. Na boksie wisi napis, żeby dzieci do niego się nie zbliżały.

Wobec koni ze stajni: Konie ze stajni to dla niego nie problem, zawsze jest do nich przyjaźnie nastawiony. Nie traci cierpliwości, gdy jakiś kopytny pokłada mu łeb na zadzie, nie przeszkadzają mu też młodsze konie, które skaczą przy nim natrętnie. Z radością biega z innymi kopytnymi i rży wesoło na każdą taką zabawę. Nie musi walczyć o dominację, jest mu dobrze tak jak jest. Nie w głowie rzucanie mu się na inne konie, by tylko pokazać kto ma przysłowiowego większego. Ale też nie będzie znosił w spokoju jak jakiś inny ogier postanowi go zaatakować. Pardon umie się bronić, to w końcu naprawdę potężny, sportowo zbudowany hanower, który potrafi wykorzystać swoją siłę. Nie pozwoli terroryzować ani siebie, ani kolegów i szybko pokaże delikwentowi gdzie jego miejsce.

Wobec obcych koni: Pompi jest malutki. Naprawdę maluteńki. Jest mniejszy od wszystkich naszych kucy. A co za tym idzie - dobrze rozumie swoje szanse, albo raczej ich brak. To mądry kuc i wie, że z innymi kucami, nie mówiąc już nawet o koniach, nigdy by nie wygrał. Na pastwisko można więc wypuszczać go z praktycznie każdym koniem, a on zaakceptuje swoją pozycję i nie będzie próbował jej zmienić. Czasem tylko, w dzień, gdy ma większa ochotę na zabawę, pozaczepia inne kuce, by trochę z nim pobrykały. Jednak gdy tylko jakiś ma już dość jego natręctwa, wystarczy, że mu to pokaże. Pompi zazwyczaj wtedy idzie sobie smutać i bawić się z własnym cieniem, wywołując w pracownikach poczucie winy, że wypuściliśmy go na pastwisko z koniem, który nie chce się bawić.

W czasie karmienia: Mówiłam, że Pompi to koń spokojny, skupiony i kochany... Cóż. Nie w czasie karmienia. To chyba kwestia tego, że w rekreacyjnych szkółkach zazwyczaj był niedokarmiany, a w ostatniej został wychudzony, w każdym razie rzuca się na boks jak dziki. Nawet jeżeli jest za niski, by wyjrzeć z boksu przystosowanego dla kucyka, to gdy poczuje jedzenie - będzie mógł z niego wyskoczyć. Zaczyna skakać jak dziki po boksie, rży, kopie w drzwiczki. Potrafi osiągać takie dźwięki, jakich w najgorszych i najstraszniejszych horrorach nie słyszałam. Ale gdy już dostanie jedzonko, wszystko wraca do normy, a on zachowuje się jak aniołek.

W boksie: Co prawda udało nam się wyleczyć jego niechęć w stosunku do wchodzenia do boksu, ale nadal podchodzi do tego sceptycznie. Już nie obraca się tyłem i nie rzuca się z zębami, ale jednak jego ściółka to jego terytorium i nie najlepiej się czuje z kimś obok. Najlepiej zakomunikować mu, że wchodzi się do boksu, poczekać, aż spojrzy i wszystko zrozumie i dopiero powoli wejść, nie wykonując gwałtownych ruchów. Niestety, żeby go osiodłać lepiej wyprowadzić go z boksu, na co pozwoli bez problemu. On może zostać wyprowadzony, ale tobie nie wolno się wprowadzać. Święta zasada kucyka.

W trakcie czyszczenia: Lubi gdy ludzie o niego dbają i zwracają na niego uwagę. Tak długo był traktowany jak powietrze czy przyrząd do pracy, że teraz każda forma opieki jest dla niego czymś cudownym. Gdy tylko delikatnie przeprowadza się wszystkie zabiegi pielęgnacyjne, on będzie stał grzecznie, jak najszczęśliwsza istota na świecie, a może i nawet zacznie się łasić. Kopyta podaje bez problemu, choć nie przepada za długim trzymaniem ich w powietrzu. Pozwala się czesać i pleść sobie najróżniejsze warkocze i koreczki, o ile nie dotyczy to jego ogona. Od ogona należy trzymać się z daleka. To mały konik i ma problem z dużą myjką. Nie przepada za strumieniami wody uderzającymi w jego ciało. Jeżeli coś, to trzeba go myć delikatnie gąbkami i powolnym wylewaniem na niego wody z wiaderka. Najlepiej letniej.

U kowala/weterynarza: Nie lubi weterynarzy. Tak samo jakąś wielką sympatią nie darzy kowali. Najchętniej pozbyłby ich się z tej galaktyki i miałby święty spokój. To jedyne istoty na świecie, do których nadal potrafi odwrócić się tyłem i zasunać kopa. Staramy się mu załatwiać jak najcierpliwszych "kosmitów", ale dotąd żaden nie był dostatecznie delikatny.Nie lubi ich i koniec. Ale pracujemy nad tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz