Menu

czwartek, 28 lipca 2016

Charakter - Pardon Me

Ogólnie: Nie znam koni bardziej wyrozumiałych od Jally'ego i Pardona. Kochany hanower jest... kochany, a to odkrycie, brawo Det. Wracając jednak do tematu, Donek to ogier o wielkim sercu i cierpliwości. Każdy człowiek to dobry człowiek, to kochany człowiek, to także w końcu kolejny człowiek do wyłudzenia pyszności, dlatego wypada być jeszcze milszym!
Od małego wykazywał się bardzo radosnym i przyjaznym charakterem. Nigdy nie kopał, nie gryzł, nie uciekał i nie odstawiał dzikich cyrków. Co najwyżej drażnił się trochę na padoku, gdy biedny pracownik chciał tego, wtedy źrebaka, sprowadzić z powrotem do boksu. Kasztan ufa ludziom, uwielbia ich obecność i pragnie ich uszczęśliwiać. To taka milutka lepa, która najchętniej by wszystkich przytuliła, gdyby miała ręce. Nie żeby ich brak jakoś mu specjalnie przeszkadzał... zawsze przecież można się pchać na ludzi i uwalać na nich swoimi kilogramami. Przecież to dobre kilogramy, to kilogramy miłości!

Wobec załogi: Znani mu ludzie to jego najwięksi przyjaciele. Przecież nie ma nic lepszego od takiego człowiekowatego, który przychodzi z wyciągniętymi rękami i przytula do siebie ten rudy łepek. A niech spróbuje nie przytulić! Pardon musi dostać codzienną dawkę pieszczot i cichych popiskiwań jego fanek, na widok tego błysku w oku i słodkiego zachowania, wręcz idealnego żeby nagrać filmik i wstawiać na youtube. Przecież ten ogier zrobi wszystko żeby tylko ktoś go trochę potarmosił. Mógłby się nawet nauczyć aportować! Jednak to nie jest aż tak konieczne. Przecież ma całkiem długą szyję a korytarz w stajni to nie ocean atlantydzki. Tak więc ten, kto ignoruje jego słodkie, wyczekujące spojrzenie, musi się liczyć z tym, że nie zignoruje przyciągnięcia pyskiem. A gdy mimo nawet tak oczywistej zaczepki ktoś nie zrozumie, że przecież musi porozpieszczać tego słodziaka, to cóż, kasztanek staje się bardzo smutny. I tak aż do pogłaskania i uspokojenia jego podupadającej przez to odrzucenie samooceny. Przechodzenie koło niego bez przysmaku może się liczyć z zawodem Pardona, z kolei jeżeli przyjdzie się do niego z przysmakami, nie wróci się bez suchej nitki. Tak, ten koń czasem uwielbia udawać psa i kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że jego język jest o wiele większy niż ten przeciętnego burka.

Wobec obcych: Nieznani mu ludzie to jego najwięksi przyjaciele... czy ja się nie powtarzam? Dobrze, może nie najwięksi, ale potencjalnie najwięksi. To dobre określenie. Nie ma znaczenia czy znajomy czy nie znajomy, przecież każdy może go podrapać za uchem i dać marchewkę. Nawet małe, rozwrzeszczane dziecko nie stanowi dla niego problemu, to bardzo cierpliwy ogier, który zniesie takie niewiadomoocodrącesięcoś. Spokojnie przyjmuje też każdego nowego jeźdźca, nawet, jeżeli ten nie jest szczególnie delikatny przy zakładaniu popręgu, czy wydawaniu mu poleceń. Prędzej taki delikwent dostanie ode mnie syndrom rozerwanej na cząstki krtani, niż Pardon by się sprzeciwił.

Wobec koni ze stajni: Konie ze stajni to dla niego nie problem, zawsze jest do nich przyjaźnie nastawiony. Nie traci cierpliwości, gdy jakiś kopytny pokłada mu łeb na zadzie, nie przeszkadzają mu też młodsze konie, które skaczą przy nim natrętnie. Z radością biega z innymi kopytnymi i rży wesoło na każdą taką zabawę. Nie musi walczyć o dominację, jest mu dobrze tak jak jest. Nie w głowie rzucanie mu się na inne konie, by tylko pokazać kto ma przysłowiowego większego. Ale też nie będzie znosił w spokoju jak jakiś inny ogier postanowi go zaatakować. Pardon umie się bronić, to w końcu naprawdę potężny, sportowo zbudowany hanower, który potrafi wykorzystać swoją siłę. Nie pozwoli terroryzować ani siebie, ani kolegów i szybko pokaże delikwentowi gdzie jego miejsce.

Wobec obcych koni: Do obcych koni podchodzi raczej z "kulturalnym dystansem". Owszem, najchętniej zaprosiłby ich wszystkich do ganiania się po padoku, ale rozumie znaczenie słowa "przestrzeń osobista". Tak też z daleka zapoznaje się z nowym kopytnym i powoli do niego podchodzi, patrząc na jak wiele może sobie pozwolić i czy ten czteronożny koń chce zostać jego przyjacielem. Jeżeli tak, to właśnie rozpoczął się czas na szalone zabawy. A jeżeli nie to cóż, Pardon smutając odchodzi i idzie zajadać swe smutki trawą i zapijać je świeżą wodą.

W czasie karmienia: Posiłki to jego słabość, uwielbia jeść! Marchewka, cukierki czy owies, nie ważne, wszystko jest smaczne! Mimo wszystko nie ma większych problemów z czekaniem na swoją kolej w wydawaniu jedzenia. No chyba że się ktoś z nim specjalnie drażni. Ale wtedy Donuś jest bardziej smutny niż zły. Zawsze z zaciekawieniem wystawia głowę z boksu, unosi uszy do góry i wesoło prycha, czasem wręcz przebierając nogami i przygląda się uważnie ruchom stajennego. Czasami tylu rzuci mordercze spojrzenie innemu przedstawicielowi swego gatunku, bo jak to jest, że on może poczekać, a ten niewdzięcznik z naprzeciwka kopie w boks! No skandal!

W boksie: Gość w boksie, Święty Owies w boksie. Nie ma problemu z przyjmowanie ludzi do swojego boksu. Owszem, to jego teren, dlatego najpierw zawsze trzeba go uświadomić krótkim "Pardon", o tym, że się wchodzi, ale gdy tylko da się mu znak, on z radością wpuści każdego. Oczywiście na dobry początek wizyty trzeba gościa przytulić, nierzadko przybierając go cielskiem do ściany i tarmosząc pyskiem. Nie nasza wina, że przez tyle lat Donuś nie zrozumiał czym są organy wewnętrzne człowieka i tego, że lepiej je zachować w stanie nienaruszonym. Oprócz tradycyjnego naleśnikowania, trzeba się także przygotować na gruntowne przeszukanie. Zawsze przed wejściem do jego boksu warto schować cenne rzeczy, wiele razy ten koń zabierał to telefon, to portfel i radośnie się nimi bawił, miotając je z zapałem po całym boksie. Jakby grał sam ze sobą w rzucankę siatkarską.

W trakcie czyszczenia: Nie ma najmniejszych problemów z czyszczeniem. Przecież uwielbia gdy zwraca się na niego uwagę. A jeżeli to zwracanie uwagi jest połączone z poświęceniem mu większego czasu to już w ogóle jest idealnie. Kopyta podaje bardzo grzecznie i trzyma je w górze tak długo jak trzeba. Chyba że ktoś jest już naprawdę nieporadny, a jemu nogi zaczynają drętwieć. Ale to tylko ekstremalne przypadki. Można w spokoju stać za nim i czyścić mu zad. Można przechodzić pod nim i lawirować między jego nogami. On będzie cierpliwie stał i czekał, aż pielęgnacja dobiegnie końca. Z myciem pod bieżącą wodą też nie ma problemu. On przecież kocha wodę a taka kąpiel to sama radocha. Tylko czasem trzeba go trzymać i we trzech, żeby nie zaczął jak oszalały gonić za strumieniem wody, świetnie się przy tym bawiąc i rozpryskując błoto wszędzie. Wystarczy go jednak tylko zając, zazwyczaj głaskaniem albo jabłkiem, żeby nie czuł potrzeby zabawy w nadpobudliwego psa. Nawet do zaplatania grzywy ma cierpliwość, nawet jeżeli robię to ja! Czasem nawet ludzie już się poddają, czekając aż zrobię ładne koreczki (które i tak nigdy mi nie wychodzą), a Donuś i tak nie traci wiary we mnie. Nie wiem czy to kwestia bycia na tyle kochanym, czy na tyle niemądrym, żeby nie uczyć się na błędach. Ten koń to marzenie każdej małej dziewczynki, która chce zaplatać włosy w najróżniejsze warkocze, kłosy i zamki wielopiętrowe. Pardon pozwala bawić się swoją grzywą i ogonem, stojąc w pełni rozluźniony.

U kowala/weterynarza: Wszelkiego rodzaju kosmici, kryjący się pod nazwami: weterynarze i kowale nie są dla niego niczym strasznym lub wrogim. Ba, jest nawet misiem do pieszczenia wśród tych dwóch gatunków. Dopóki kowal zachowuje się miło, jak na jego zawód oczywiście, to i Pardon jest miły. Co prawda nie będzie się łasił do nich tak jak do pracowników, ale i tak ofiarowuje im wielką dawkę miłości, wywołując tym samym u innych koni szok. No bo przecież te cosie go nie zjadły!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz